Moja Kalifornia 2011-2014

Przez cztery kolejne lata spędzałem jeden miesiąc w roku w Kalifornii, gdzie mieszka moja córka. Przebywałem w mieście Huntington Beach, pod Los Angeles, nad Pacyfikiem, przypominającym trochę nasz Sopot. Poznałem też kilka atrakcji wzdłuż zachodniego wybrzeża USA od San Diego do San Francisco. Wiele rzeczy mnie tam zdziwiło i zaskoczyło, prawie zawsze pozytywnie. Mówili mi: to Kalifornia, tu jest inaczej niż w typowej Ameryce, ludzie bogatsi, spokojniejsi, a w tym kurortowym Huntington Beach – zrelaksowani i pogodni. Z należnym dystansem pokazuję tu garść moich impresji, epizodów, moich zdziwień. Lubię Kalifornię.

CZĘŚĆ 1/4

1. Strefa prywatności

Idę pustym chodnikiem, 10 metrów przede mną z parkingu przez chodnik przejeżdża auto próbując włączyć się do ruchu, kierująca kobieta opuszcza szybę i przeprasza mnie, tłumacząc się ze szczerym zakłopotaniem, że  ci kierowcy nie chcą jej wpuścić, i sorry i sorry.

Chłopczyk (10 lat) rzuca piłką na plaży, ja stoję nieopodal – 5 metrów. Gdy piłka upadła ok. 1,5 metra ode mnie – chłopak natychmiast rzuca grzeczne sorry, widać wie, że naruszył moją strefę prywatności albo poczucia bezpieczeństwa. To co by było gdyby ta piłka walnęła mnie w głowę?

Jeżdżę rowerem, alejka jest wspólna dla pieszych i rowerzystów, każdy pieszy który mnie naraził na przyhamowanie i zwolnienie – przeprasza mnie (pieszy przeprasza rowerzystę!!!), znowu sorry! to zdarza się wielokrotnie, także w innych sytuacjach tego typu.

Zasada jest taka: jeśli twoje zachowanie w jakikolwiek sposób przeszkadza lub utrudnia życie innym – przepraszasz!!!

2. Wrażliwość na innych

Pielęgniarka w szpitalu przyjmuje córkę i zaczyna od: masz piękne buty! Recepcjonistka w przychodni: jaki piękny pierścionek od męża, a w moją stronę konfidencjonalnie z uznaniem: good job! Ciemnoskóra piękność w windzie: piękna torebka! Nawet dentysta pochwalił moje buty (buty są na fotelu dentystycznym wyeksponowane nawet bardziej niż zęby). Może to jest taka pusta uprzejmość, ale po pierwsze – jest uprzejmość, a po drugie – jakaś specjalna wrażliwość nakazująca im dostrzegać drugiego człowieka, a nawet zrobić mu małą przyjemność.

Kiedy idę ulicą, nieznajomi rzucają mi zawsze z uśmiechem zwyczajowe „hi!”, a gdy prowadzę psa, to podziwiają z życzliwością małego kundelka, nawet jeśli ten przed chwilą obsikał ich palmę. Krótkie spojrzenie rzucone przez ulicę obcemu człowiekowi na balkonie sprawia, że ten przyjaźnie pozdrawia dłonią. Powszechny jest ten zwyczaj pozdrawiania innych ludzi, nieznajomych(!), musiałem się do tego przyzwyczaić – ja, europejski gbur. I zawsze uśmiech. Zawsze uśmiech. Jakiś taki naturalny, nie udawany. Dlaczego ci ludzie tacy wrażliwi na innych? Tacy spostrzegawczy?

Po prostu oni widzą drugiego człowieka i dają to poznać.

Inna sprawa to traktowanie osób „gorszych”: grubych, niezgrabnych, starych, niepełnosprawnych. Żadnego lekceważenia, żadnego pogardliwego komentarza, to jest naturalne, uczą tego już w szkole od małego. A u nas – grubas, brudas, czarny, pedał, kulawy, bidul, itp, osoby drugiej kategorii.

3. Plaża w Huntington Beach

Jasny drobny piasek, szerokość 100 metrów. Wysokie fale, Huntington Beach to światowe centrum surfingu właśnie z powodu tych fal – dalej osiągają nawet wysokość 4 metrów (tam szaleją surferzy), bliżej brzegu – 2 metry. Woda chłodna, jak w ciepłym Bałtyku, kąpiel polega na zabawie z falami, często z użyciem najróżniejszych desek. Oto przegląd desek: deski surferów, większe, do wysokich fal; deski mniejsze dla zabawy na mniejszych falach i do nauki; deski małe (60x60cm) do ślizgania się po płyciźnie, deski duże z wiosłem do pływania na spokojnym morzu z dala od brzegu w pozycji stojącej (!).

Gdy wiatr był silniejszy pojawili się na plaży kitesurfers. Surfer trzyma się na 30-metrowych linach czegoś w rodzaju spadochronu lub latawca i sterując nim jak żaglem – śmiga po falach a najbardziej efektowne są skoki i kilkunastometrowy lot nad falami. Oglądając to poczułem się zmęczony napięciem, które mnie wypełniało.

Plaża jest rozległa, w większości pusta, ale jest strzeżona: przez ratowników na specjalnych stanowiskach, przez straż plażową przejeżdżającą co jakiś czas wielką oznakowaną tojotą, przez policję przejeżdżającą plażę na quadach (zawsze dwa quady). Dodatkowo wybrzeże patrolują z góry helikoptery. Jest bezpiecznie.

Osobne kilkaset metrów to plaża dla psów (rzecz jasna z właścicielami) ze specjalnym oprzyrządowaniem: automaty z woreczkami do zbierania kup, pojemniki na wypełnione woreczki, jakieś stoiska dla psów i właścicieli. Wszystkie psy odnoszą się do siebie z sympatią, tak jak ich właściciele, nie ma agresji ani spięć. Czym oni je karmią, że takie spokojne? A co jedzą właściciele, że tacy pogodni i życzliwi?

4. A wzdłuż plaży…

Piękna długa i prosta asfaltowa ścieżka wzdłuż plaży nadaje się idealnie na spacery z widokiem na ocean i piasek (sun, sea, sand). Więc spacerowałam tam dostojnym krokiem jak po deptaku w Polanicy, aż zorientowałem się, że nikt tak nie chodzi i zrobiło mi się nieswojo. Nikt tak nie spaceruje, bo wszyscy są w przyśpieszonym ruchu: biegają (samodzielnie,z wózkami z dziećmi i psami), maszerują, jeżdżą na rozmaitych urządzeniach. I nikt nie ma takiego brzucha jak mój, a przekrój wg wieku jest bardzo szeroki. Oto rozmaite rodzaje środków poruszania się wzdłuż plaży :

  1. Bieganie czyli jogging – to zdecydowanie najbardziej powszechna forma. Biegają szybko i powoli, nawet baaaardzo poooowoli. W każdym wieku, dziwnie wyglądają biegający staruszkowie, dosłownie, to nie żaden skrót myślowy. Jak oni biegają!!!! A zaszokowała mnie kobieta w pełnym rynsztunku joggingowym z obowiązkowymi słuchawkami w uszach biegnąca jakby nigdy nic, ale … pchająca przed sobą wózek z dzieckiem. Gdy podzieliłem się z Iwoną swoim zdumieniem, pokazała mi internetową ofertę … wózków dziecięcych do joggingu. I dodała, że są też wózki do hikingu.
  2. Rower – bardzo często, ale też w postaciach zmutowanych: jako wehikuł kierowany na leżąco, jako rower na baterie (motorower?), jako rower stylizowany na harleya, jako  rower z wózkiem dla dziecka lub dla psa, jako rower 3-kołowy, jako pojazd 4-kołowy a la riksza. Wersja specjalna – na rowerze z głośno grającym radiem lub odtwarzaczem.
  3. Deskorolka w różnych postaciach: jako duża deska, jako mała 40-50cm deseczka, jako deska z długim kijem do odpychania a la wiosło (tego wcześniej nie widziałem). Co ciekawe na deskorolkach jeżdżą bardzo sprawnie osoby w różnym wieku, także w moim, jak i osoby rożnych płci choć dominują chłopcy. Ciekawostka – deskorolka z koszykiem a w nim 2 pieski.
  4. Hulajnoga – zarówno nożna jak i napędzana elektrycznie.
  5. Buty na rolkach – rzadko.
  6. Segway – sporadycznie, choć jest w HB wypożyczalnia.
  7. Nie istnieje tu NORDIC WALKING. Nie widziałem nikogo maszerującego z kijami. A tu ścieżki takie, że aż się prosi o kije! Wciąż może jest szansa na sprzedanie im przynajmniej 100.000 kijów do nordic walking, niech maszerują od San Diego do San Francisco, a przecież jest jeszcze wschodnie wybrzeże USA.

CZĘŚĆ 2/4

Mega event 5 sierpnia

Wielkie zawody – US Open skating and surfing. Zbudowano na plaży 3 gigantyczne stadiony, halę koncertową i kilka hal handlowych. Zaplecze, komunikacja, sprawy socjalne, itp. Tysiące ludzi. Tłok i kurz. Hałas, śmiech, głośne rozmowy młodzieży, reklamy, wszędzie ochrona i wolontariat. Upał, redbull po 2 dolary, darmowa woda. Tysiące, tysiące młodych ludzi. I NIKT NIE PIJE PIWA!!!!!!!!!!

W dniu finału US Open nad plażą: 10 samolotów ciągnących na kilkudziesięciometrowej linie ogromne reklamy, gigantyczny sterowiec, 4 samoloty zrzucające spadochroniarzy na plażę, 2 helikoptery organizacyjne i jeden helikopter straży. To reklama podniebna.

Reklama

Reklama jest tu wszechobecna i natarczywa. Jeśli ktoś narzeka na nadmiar reklam w polskiej telewizji, to tu ucieknie sprzed telewizora przed strumieniem powtarzalnych reklam. A ze skrzynki listowej wyciągam codziennie pół kilo makulatury, chociaż… Wśród dostarczanych reklam sporo jest kuponów zniżkowych lub innych materialnych zachęt do zakupów, korzystanie z tego jest popularne.

Jedzenie

Odkrycie to kurczak pomarańczowy, grilowane kawałeczki z pomarańczową glazurą. Doskonale smakujące dania gotowe mrożone, w dużym wyborze i błyskawicznie sporządzane. Na przykład podgrzewane w mikrofalówce, ale efekt smakowy o niebo lepszy niż z mikrofalówek w Polsce. Produkcja dobrych (!), gotowych potraw mrożonych to też mógłby być w Polsce dobry biznes, nasze mrożonki to albo surowce (np. warzywa, owoce), albo półprodukty wymagające gotowania (np. zupy, pierogi), albo potrawy gotowe na ogół mało smaczne. Tu stoiska z mrożonkami są ogromne i zawierają w większości produkty gotowe, do podgrzania lub bardzo prostego przygotowania.

No a wołowina… To jakieś inne krowy, bo steki muszą być amerykańskie, wiadomo, ogromne, grube, chyba z pół kilo mięsa na jeden (po 7-10 dolarów za sztukę). Ale dobra  wołowina (sirloin) duszona przez 2 godziny dosłownie rozpływa się w gębie.

Odkrywam tu też roślinę zwaną karczochem (artichoke), w Polsce obecną, ale nie wiadomo co z nią robić, to coś pośredniego między kalafiorem a brukselką. Mam przepis.

Kiepski nabiał – śmietana, jaja, majonez, itp. Owoce jak nasze, tylko wybór większy. Mango! White peach!  Melon!  Gruszka asian pear! Ale nie ma jabłek, mały wybór.

Rozczarowanie to pomidory. Z trudem kupiłem na lokalnym targowisku (!) pomidory o smaku i wyglądzie jak polskie malinówki po 6 dolarów za kilo.

A żywność w sklepach dzieli się na „zwykłą” i „organic” czyli naturalną. Lepiej smakuje ta druga, droższa, której jest więcej.

Sos barbecue BBC marki – uwaga – Jack Daniels, w tej samej stylistyce whisky. Codziennie do śniadania i kolacji – Jack Daniels!

Driving

Mówią tu tak: kto potrafi kierować autem w Los Angeles, ten potrafi wszędzie.

Drogi w uproszczeniu dzielą się na:

– ulice, czyli 2 jezdnie w przeciwnych kierunkach oddzielone wąskim pasem zieleni lub liniami a każda jezdnia ma 2-4 pasy ruchu – tu jeździ się łatwiej choć nie ma zakazu wyprzedzania z prawej strony, więc trzeba niezwykle uważać, jedzie się jak na bieżni wyścigowej;

– autostrady, czyli 5-8 pasmowe jezdnie, pełne zawsze pędzących aut, 95 % to auta osobowe, tiry można spotkać tylko na tranzytowych autostradach; na autostradach (tu highway & freeway) można wyprzedzać z każdej strony, co wygląda na jakiś wyścig, ale całkowicie bezpieczny! Dozwolona na autostradach szybkość to 70 mil czyli ok. 110 km/godz. i 90% kierowców jej nie przekracza, a pozostali najwyżej o parę mil.

A mogliby rozpędzić się, bo auta mają tu potężne silniki, pożerające galony benzyny, średnia cena to 4 USD za galon (3,785 litra) czyli 1,06 usd za litr, nic tylko jeździć.

Nie ma zwyczaju migania długimi światłami, nikt nikogo nie pogania, nie ochrzania, a kierowca z oznakami zniecierpliwienia jest podejrzany… Raz zostałem „otrąbiony”, okazało się, że jechałem o zmierzchu bez świateł.

Nie widziałem tu żadnego zdarzenia typu stłuczka, kolizja, kłótnia kierowców, niebezpieczny manewr. To jest niezwykłe biorąc pod uwagę gigantyczne natężenie ruchu.

Poruszam się autem z pilotem czyli z córką, samodzielnie tylko na krótkich, znanych mi trasach. Używam pożyczonego od teściowej krążownika Lincoln Mercure Grand Marquise LS 4,5 metra długości, 2 metry szerokości, silnik 4,6 litra, 8 cylindrów, 240 KM, nie jedzie lecz płynie, rozstaw osi 2,9 metra. Przemilczę zużycie paliwa.

Auta (95%) nie mają czujników parkowania, dziwne, czyżby czujniki to tylko europejski styl?

Wszędzie parkingi, odkryte i te w dziwnych, na ogół paskudnych budowlach, też pod ziemią. Myślę, że w Polsce można by zrobić biznes na parkingach, na ich budowie i eksploatacji.

CZĘŚĆ 3/4

 Shopping

W centrach handlowych spędzam sporo czasu. Są tu: ogromne „malls” przypominające nasze galerie handlowe tylko większe; natomiast skupiska sklepów, banków, wszelkich usług i gastronomii – to są „plazas”.

Placówki handlowe w malls są większe, bardziej przestrzenne, czystsze aniżeli w Polsce. Mają bogate wyposażenie, często oryginalne, to też jest szansa na biznes w Polsce – wyposażenie sklepów. Np. w niedużym sklepie z odzieżą damską spotkałem pod przymierzalnią stanowisko dla oczekujących mężów i dzieci: wygodne fotele, czynne telewizory jeden dla dorosłych, drugi dla dzieci, stolik z prasą, mini ogródek jordanowski, tylko drinków nie było, choć nie pytałem…

Większość artykułów spożywczych nie ma podanych dat przydatności do spożycia, tu przewaga europejskiej standaryzacji opakowań jest widoczna.

Podstawowa i bardzo ostra różnica w handlu to ludzie i ich stosunek do klientów. Większość naszych sprzedawców z brakiem kompetencji i wiadomym stosunkiem do klientów zostałaby tam zwolniona pierwszego dnia. Nie potrafiliby się nawet uśmiechnąć, a bez tego nic nie da się sprzedać. To także sprawa mentalności. Ilustruje to poniższy case.

Ivona odbierała album z fotografiami ze ślubu, okazały, elegancko oprawiony, pewnie drogi. Mimo specjalnej wizyty w zakładzie celem ustalenia koloru oprawy (godzina jazdy autostradami), gdy zglosiliśmy się po odbiór okazało się że kolor jest niewłaściwy, ewidentny błąd wykonawcy. Odmówiliśmy odebrania a obsługująca pani chłodno powiedziała, że stało się i będzie to poprawione, tyle że za tydzień i trzeba jeszcze raz przyjechać, pocztą nie wyślą bo za drogo. Żadnych przeprosin, rekompensaty, nawet uśmiechu. To nie było amerykańskie, ale dlatego, że pani była Rosjanką, firma była „rosyjska”! Ot, różnica mentalności.

Wearing

Styl i rodzaj obuwia w Huntington Beach narzuca plażowy tryb życia. Dominują adidasy różnej maści oraz zwykłe klapki. Innych butów praktycznie nie widać.

T-shirty są wszechobecne. Ale są kolorowe i koniecznie z napisami lub obrazami, w moich gładkich i jednokolorowych koszulkach czuję się jak goły. Różnice między starszymi jak ja a młodymi w stylu ubierania są widoczne.

Koszule, koszulki polo, marynarki, itp. to symbole „lalusiów”, czyli eleganckich snobów.

Słońce jest mocne, więc koniecznie trzeba mieć coś na głowie, popularne są najróżniejsze kapelusze.

 Amerykańskie wynalazki

  • Carpool – wydzielony skrajny lewy pas ruchu na autostradzie dla pojazdów w których jadą 2 lub więcej osób.
  • Dwa osobne kurki (jeden kran) dla wody ciepłej i zimnej ale – uwaga – ciepła odkręca się w lewo a zimna w prawo, radzę spróbować!!!
  • Skrzyżowania – lampy świateł są nad jezdnią ZA a nie PRZED skrzyżowaniem, natomiast obok świateł wisi tablica z nazwą ulicy poprzecznej; w tej serii też skrzyżowania ze znakami STOP na każdej z 4 ulic dochodzących do skrzyżowania, wtedy piewrszeńswo ma ten, który pierwszy zjawił się na tym skrzyżowaniu, a także skręcanie w prawo na czerwonym świetle o ile nie zabrania tego tabliczka przed skrzyżowaniem.
  • Ceny w sklepach nie zawierają lokalnego podatku, jest on doliczany przy kasie. Na dobrą sprawę nie wiem ile mam w koszyku (do zapłacenia).
  • Myjnia dla psów, samoobsługowa (dla właścicieli nie dla psów), duża wanna, mocowania dla psa, woda, 10 USD. Co ciekawe -zlokalizowana przy myjni samochodowej, czekasz na umycie auta i załatwiasz psa, czyste auto, czysty pies, brakuje prysznica dla kierowcy i szybkiej pralni. A przy okazji – myjnia samochodowa to nie jest prysznic dla aut, to kompleks usług: poczekalnia, bar, wymiana oleju, renowacja reflektorów, drobne usługi, sklep z rzeczami dla kierowców i nie tylko. Biznes robi się tu na tym, że człowiek musi zaczekać aż umyją mu auto i w tym czasie może jeszcze zostawić trochę pieniędzy. Oczywiście auto jest czyszczone też wewnątrz, oddawane w stanie nienagannym.
  • Lody dla psów, to oferta lodziarni w Alabamie, do wyboru czekoladowe i waniliowe, w kształcie kości, w pojemniku jak lody, dodawane gratis do porcji kupowanej przez człowieka.
  • Wakacje w przyczepach, a raczej w ogromnych domkach na kołach, jak autobusy. Na autostradzie ciekawostka: taki autobus campingowy ciągnął auto osobowe (bez kierowcy), na ogół to auta ciągną przyczepy, a tu odwrotnie.

CZĘŚĆ 4/4

 Zapiski różne

W USA są jednak inne jednostki miar trzeba się ich nauczyć: mile, funty i uncje, farenheity, galony i pinty, przed wyjazdem trzeba to przećwiczyć, informacja że to jest np. 100 kilometrów jest dla Amerykanina niezrozumiała.

Trzeba uważać na język angielski, bo można mieć trudność, aby być zrozumianym. Przykład to mail, czyli list, a nie jak w Polsce poczta elektroniczna, ta nazywa się email.

Zupełnie nie potrafiłem powiedzieć, że „w bagażniku jest pościel”. Bagażnik w USA to trunk a pościel – „bed sheets.”

Trzeba nauczyć się amerykańskiego „gonna”, i’m gonna, it’s gonna be…, a także „wonna”, i want to … To powszechne.

Trzeba się nauczyć opowiadać skąd jestem. Z Europy, Polska niewiele mówi, owszem wiedzą że to kraj europejski, ale szczegółów nie znają i nie pojmą. Trzeba znać słowa kluczowe: Chopin (zagięli mnie na pytaniu, skoro to Polak, to dlaczego ma francuskie nazwisko, musiałem sprawdzać w internecie życiorys jego ojca), polityka, Polska a Rosja, Wałęsa, Kraków, Gdańsk, Warszawa.

W Ameryce wszystko jest większe. Galon to więcej niż litr, mila to więcej niż kilometr, Fahrenheit to więcej niż stopień Celciusa. Auta są większe, ulice są większe i szersze, sklepy są większe, lodówki są większe, jaja są takie same.

Trzeba znać nazwy i położenie poszczególnych stanów, operują tym często, a nie jest to łatwe zwłaszcza w przypadku stanów małych.

W HB w sierpniu po godz. 19 robi się chłodno, a po 20 ciemno. Należy chodzić spać do 23, aby wstać o 8.00, wtedy jest bardzo przyjemnie na dworze.

Rzeczy niepotrzebne w HB w sierpniu i wrześniu: kryte buty (jedna para na obiady  w restauracjach i teatr), skarpety, długie spodnie (no, jedna para jak wyżej i na drogę do Europy), długie rękawy (minimum), kurtka, kamizelka, szelki.

Segmentacja bobasów: sitters – dzieci siedzące, crawlers – raczkujące, todlers – chodzące.

 Dywan i konserwatyści

Rodzinny konserwatysta stanowczo oprotestował kolorowy dywan z motywami w kwiaty, kazał zwrócić go do domu Eltona Johna. Ot, siła konserwatyzmu. Konserwatysta kalifornijski: urządza swoje mieszkanie w stylu tradycyjnym lub kolonialnym (ciężkie, ciemne meble, rozległe kanapy, brak stylu i spójności), weekendy spędza raczej w górskich schroniskach niż w hotelowych luksusach, jeździ koniecznie amerykańskim autem (jak tu żyć kupując tylko amerykańskie produkty w obliczu wszechobecnych Chin?), nie lubi imigrantów, głosuje na republikanów i nie kontestuje ich rządów, nie kupuje kolorowych dywanów.

 Ruch w mieście

Zatłoczone autostrady i zero ludzi na chodnikach, gdzie te chodniki? Po prostu ogromna przestrzeń i wszechobecne auta wymuszają taki tryb życia, dziwny dla Europejczyka, w metropoliach jak Nowy Jork jest bardziej europejsko.

Donation marketing

W korespondencji z zaproszeniem do darowizn na różne cele pojawiają się pieniądze: banknot 1USD, moneta 50 cent, co oznacza przesłanie: „masz od nas dolara – prześlij nam więcej, nie wypada ci odmówić”.

Amerykański punkt widzenia na polskie uniwersytety

Pytają mnie:

– gdzie są wyższe wynagrodzenia – na uniwersytetach prywatnych czy państwowych (state)?

– Mówię że na prywatnych.

– To tam musi być wyższy poziom nauczania, więcej pieniędzy – lepsza usługa.

– Raczej nie, bywa różnie, odpowiadam.

– Ale pewnie na prywatnych są lepsi studenci, skoro oni płacą za studia, to są mocno zmotywowani, więc łatwiej tam z nimi pracować…

– Nie, takiej motywacji nie widać, a lepsi studenci są na uniwersytetach państwowych.

To coś tu jest na odwrót, mówią Amerykanie i niewiele mogą z tego zrozumieć…

Wesołe jest życie staruszka

Restauracja, niedziela, w południe. Z lunchu przy sąsiednim stoliku wstaje trójka konsumentów, których łączny wiek na pewno przekracza 250 lat, ale dodatkowo: pani jest unieruchomiona na wózku, pan nie ma nóg tylko protezy i porusza się ostrożnie z pomocą lasek, drugi pan podpiera się wózeczkiem na którym wiezie butlę z tlenem, do której jest podłączony, dodatkowo aparat słuchowy. Całej trójce towarzyszy opiekun.

Amerykański „dom starców” pod Sacramento

Posiadłość ok. 4 hektary, na niej domki parterowe wolnostojące, bliźniaki, szeregówki, małe działki, bez ogrodów, w środku kilka dużych budynków. Byłem w jednym z domków, dla 2 osób, wykupionym jako własność ponad 200 tys. USD, 110 m2 (!), świetna aranżacja wnętrza, ułatwienia dla niepełnosprawnych, luksus. Na terenie ośrodka: basen, opieka pielęgniarska, lekarz, sklep. Budynek w centrum to specjalny dom dla tych, którzy wymagają stałej opieki, leżących. Moi gospodarze mówili o nim z poczuciem swojego bezpieczeństwa.

Klimat lutowy w Huntington Beach

W dzień max 18 stopni, noce chłodne, zmrok po 17.30. Duuuuużo światła, słonecznego, naturalnego, radosnego. Nie jest to palące słońce, ale ciepła jasność. To co najbardziej zapisuje mi się w pamięci z południowej Kalifornii to światło – jasne i ciepłe, może dlatego ludzie są tam pogodni, zrelaksowani i uśmiechnięci?

NA RAZIE KONIEC.